Wyspa Mykines
Mykines jest z pewnością jednym z najpiękniejszych miejsc na Wyspach Owczych. Magię tworzą tu maskonury i niesamowite, poszarpane wybrzeże, gdzie wysokie wulkaniczne góry spotykają się z ogromem oceanu. Obrazu dopełnia niemal opuszczona osada, wciśnięta między widoczny dookoła żywioł. Piękny koniec świata, gdzie każdy przez chwile może poczuć się jak odkrywca.
Jednak tylko przez chwilę. Z roku na rok przybywa bowiem turystów spragnionych takich doświadczeń, którzy zaburzają wspomnianą magię i zmuszają maskonury do szukania lepszego miejsca do gniazdowania.
Mykines może więc rozczarować, szczególnie kiedy zwiedzacie ją wśród 90 innych turystów, którzy wraz z wami przybili porannym połączeniem promowym. Przygotujecie się wtedy na myśl, że kolejne 90 osób jest już w drodze i przypłynie na wyspę dodatkowym połączenie około 13:00.
Jak się dostać na Mykines?
Możliwości są dwie, obie zapadają w pamięć na długie lata. Proponuje skorzystać z obu, w jedną stronę popłynąć łodzią (100 DKK od osoby), w drodze powrotnej skorzystać z helikoptera (145 DKK od osoby). Pamiętajcie, że według zasad Atlantic Airways, przewoźnika obsługującego także połączenia helikopterowe, możecie odbyć tylko jedną podróż helikopterem na tej samej trasie w ciągu dni. Chcąc na Mykines zostać tylko jeden dzień i tak jesteście skazani na podróż dwoma środkami transportu.
WskazówkaPlanując wycieczkę na Mykines weźcie pod uwagę fakt, że dość łatwo tu utknąć. Wielu turystów nie zdaje sobie z tego sprawy, równie wielu ma tego świadomość, ale ogarnięci czymś na wzór „gorączki szczytowej” dotykającej himalaistów, za wszelką cenę próbuję dostać się na wyspę nie myśląc o powrocie. Zdarza się bowiem dość często (kilkukrotnie podczas sezonu), że pogoda odcina komunikację z wyspą. Jest to mocno frustrujące szczególnie, kiedy jesteście na wyspie i nie macie jak wrócić. Taka sytuacja może zdarzyć się także w słoneczną i wydawałoby się bezwietrzną pogodę. Chcąc uniknąć przykrych sytuacji przed wyruszeniem na prom należy skontaktować się z infolinią SSL (firmy obsługującej lokalną komunikację publiczną) z pytaniem o status rejsów na wyspę i z powrotem (+298 34 30 30). Odpowiedź, którą uzyskacie jest często niejednoznaczna.
Osada Mykines
Kiedy uda Wam się szczęśliwe dotrzeć na Mykines warto rozpocząć zwiedzanie od spaceru po osadzie. Po wyjściu z łodzi kierujcie się pod górę. Pierwszym charakterystycznym budynkiem na Waszej drodze będzie brzęczący bez ustanku budynek generatora prądu. Od 1968 roku pracuje dzielnie na rzecz mieszkańców. To w jego okolicy zaczyna się szlak do kolonii maskonurów i na latarnie na wysepce Mykineshólmur.
Wejdźcie w wąskie uliczki, a odnajdziecie kilka skarbów. To między innymi ukryty sklep z pamiątkami czy sąsiadujący z nim miejscowy „basen”, o ile tym mianem można nazwać wybudowaną w 1927 betonową nieckę na tamtejszym strumieniu. To pionierska konstrukcja na Wyspach Owczych, powielana w wielu miejscowościach na archipelagu. Z czterdziestu ciasno rozlokowanych domów, sześć jest zamieszkałych przez cały rok, pozostałe mają charakter letniskowy. Widać jednak, że kiedyś kipiało tu życie.
Szkoła z jednym uczniem
W latach 20 – tych XX wieku Mykines była jedną z większych wsi na Wyspach Owczych, zamieszkałą przez około 180 osób. Jej okres świetności przypada na przełom XIX i XX wieku, kiedy to na Mykines utworzono osobną gminę. W tym okresie powstał mały kościółek (1879r.), a parę lat później szkoła (1894r.). Co ciekawe, w 2017 roku do szkoły uczęszczał jeden uczeń. Nauczyciel przybywał na wyspę na okres 2 tygodni kilka razy do roku.
Nowych osadników przyciągało tu bogactwo okolicznych łowisk i ptaków, a także stosunkowo dobre warunki do rozwoju rolnictwa. Jeszcze do lat 50-tych XX wieku., cała dolina usiana była poletkami, na których hodowano głównie ziemniaki oraz rabarbar, spotykany na farerskich poletkach do dziś. Pewnie zadacie sobie pytanie dlaczego akurat rabarbar…otóż z rabarbaru pędzony jest miejscowy bimber, którego popularność na Owcach jeszcze długo nie spadnie choćby ze względu na ceny i dostępność bardziej wyszukanych trunków.
Niestety ani basen, ani zbudowany w 1968 roku generator prądu nie były w stanie zatrzymać coraz szybszego wyludnienia. Zaważyło odosobnienie, wzmagane utrudnioną komunikacją z pozostałą częścią archipelagu. Nawet w dzisiejszych czasach zdarza się, że na Mykines nie można dostać się przez całe tygodnie, a wszytko przez gwałtowną, atlantycką pogodę.
Na szczęście Mykines nie stała się skansenem i do tej pory mieszkają tam ludzie – około 10 osób . Z czterdziestu ciasno rozlokowanych domów, sześć jest zamieszkałych przez cały rok, pozostałe mają charakter letniskowy. Trudno spotkać tu ludzi, wieczorem wieś sprawia wrażenie kompletnie opuszczonej, choć na pierwszy rzut oka widać, że kiedyś kipiało tu życie.
Spacer po osadzie można zakończyć przy budynkach lokalnych jadłodajni – The Locals i MykinesStova. Warto usiąść na ławce i nabrać energii przed ekscytującym szlakiem, który dopiero przed Wami.
Szlak na Mykineshólmur
Szlak rozpoczyna się tuż za generatorem prądu i prowadzi mocno pod górę. Przed Wami 150 metrów przewyższenia, piękne widoki umilają jednak ten trud. Pierwszym przystankiem jest pomnik poległych na morzu, których wiele na Wsypach Owczych. Tuz obok pomnika czeka Was „kontrola biletów” – kilka lat temu Mykines uzyskała status parku narodowego, w związku z czym wprowadzono dodatkową opłatę za wstęp na wyspę. Od 2020 r. wynosi ona 250 DKK i uiszcza się ją po przyjeździe na wyspę (system poboru opłat zmienia się co roku). Z opłaty zwolnieni są rezydenci Wysp Owczych oraz dzieci do 12 roku życia.
Po 200 metrach marszu warto uwagę skierować na lewo, gdzie wyłania się jeden z najpiękniejszych (zdaniem autora) widoków na Wyspach Owczych – poszarpane i monumentalne wybrzeże Mykines, a przy dobrej pogodzie, także cały łańcuch wysp południowych.
Kolejnym etapem jest dość nieprzyjemne zejście schodkami w dół klifu. Pokonanie tej przeszkody wprowadzi Was do „doliny maskonurów”. To tutaj, tuż przed mostkiem na wyspę Mykineshólmur, gniazduje największa kolonia Maskonurów na Wyspach Owczych. Jeżeli będziecie mieć szczęście i akurat nie trafi się czas żerowania, nad głowami będzie krążyć tysiące osobników. Przechodząc przez dolinę trzymajcie się ścieżki i pod żadnym pozorem z niej nie schodźcie. Nie brakuje w ostatni latach przypadków zbaczania ze szlaku by zrobić selfie z maskonurem wylatującym z gniazda. To właśnie przez takie sytuacje, kolonia maskonurów z roku na rok jest coraz mniejsza.
Schodząc do mostku na Mykineshólmur warto być szczególnie uważnym, bywa tam ślisko. Od mostku do latarni idzie się spokojnym tempem około 45 minut. Po drodze główną atrakcją są tu oczywiście ptaki, już nie maskonury, który jest tu wyraźnie mniej. Nie brakuje jednak nurzyków podbielałych, petreli, mew trójpalczastych, są alki, rybitwy popielate, fulmary i różne gatunki gęsi. Z ptaków drapieżnych można spotkać sokoła drzemlika i wydrzyka wielkiego. Liczną reprezentację mają nawałniki burzowe i ostrygojady. Na Mykineshólmur rarytasem jest na Wyspach Owczych kolonia głuptaków białych.
Latarnia na Mykineshólmur to jeden z symboli Wysp Owczych i fenomenalny punkt widokowy. To także jedno z dwóch miejsc na Wyspach Owczych, które było bombardowane podczas II Wojny Światowej przez niemiecką Luftwaffe. Jeżeli wytężycie wzrok, na skałach tuż poniżej latarni z pewnością dostrzeżecie stado fok, o ile nie oderwiecie wzroku od hipnotycznie szybujących fulmarów.
Autor:
Łukasz Łach, Faroe.pl
Zdjęcia:
Paulina Leszczyńska | Łukasz Kaczorowski