fbpx
Okładka Podcastu 5

#5 | Farerska kultura na wyciągnięcie ręki, część 1

23 kwietnia 2021

Zapraszamy na spotkanie z Marcinem Michalskim, niewątpliwie największym w Polsce znawcą kultury Wysp Owczych. Kilka lat temu dał poznać się miłośnikom Północy, będąc współautorem pierwszego polskiego reportażu o archipelagu – „81:1 Opowieści z Wysp Owczych”.
Z poodcastu dowiecie się:

  • Gdzie na farerskich peryferiach chłonąć kulturę
  • W jaki sposób muzyka z Wysp Owczych związana jest z realnymi punktami na mapie
  • Gdzie szukać wyjątkowej kreatywności Farerów

Wysłuchaj na:


Transkrypcja odcinka

Specjalne podziękowania za transkrypcje dla Barbary Nowickiej!

Cześć! Ja jestem Łukasz Łach i prowadzę Klub Miłośników Wysp Owczych FAROE.PL, a to jest podcast Wyspy Owcze Bez Tajemnic, gdzie wraz z Kingą Eysturland z facebookowego profilu Polonia Farerska opowiadamy o najbardziej tajemniczym archipelagu w Europie. Zapraszamy!

[ŁŁ] Cześć! Witamy wszystkich bardzo serdecznie w podcaście Wyspy Owcze Bez Tajemnic. Dzisiaj mała niespodzianka! Nie ma z nami Kingi Eysturland, która już jest na Wyspach Owczych i kilka dni temu popłynęła Norroną. Dzisiaj mamy niespodziankę, jest z nami Marcin Michalski, a jak jest Marcin Michalski to będziemy rozmawiać o kulturze. Marcin jest na pewno osobą, która o farerskiej kulturze wie najwięcej, dlatego bardzo, bardzo mi miło, że jesteś z nami! Marcina na pewno, Ci z Was, którzy są zainteresowani kulturą i Wyspami Owczymi, pamiętają bo jest współautorem książki “81:1 Opowieści z Wysp Owczych”. Książki, która chyba zrobiła najwięcej jeśli chodzi o propagowanie wiedzy o Wyspach Owczych i Marcin, chcę powiedzieć, że Ci bardzo, bardzo dziękuję, dlatego, że gdyby nie ty, to moje wycieczki na Wyspy Owcze nie byłyby takie popularne, więc stary – bardzo, bardzo z tego miejsca chciałbym Ci podziękować. [śmiech][MM] Bardzo mi miło! Witam serdecznie wszystkich słuchaczy i witam Ciebie, Łukaszu i dzięki za te miłe słowa!

[ŁŁ] Cześć, cześć! Dobrze! Słuchajcie, będziemy mówić o farerskiej kulturze. Farerska kultura na wyciągnięcie ręki, to jest tytuł dzisiejszego podcastu. Będziemy dotykać farerskiej kultury też dlatego, że czternastego kwietnia wyszedł w końcu nasz przewodnik! Nasz przewodnik po Wyspach Owczych, podtytuł to “Przewodnik turystyczno-kulturowy” i chcielibyśmy opowiedzieć trochę o farerskiej kulturze, chcąc Was zachęcić do lektury tego przewodnika. Marcin, jesteś osobą, bez której ten przewodnik na pewno by nie powstał. Ja też współuczestniczyłem w jego opracowaniu, ale jak patrzę na to ile ja włożyłem w to siły a ile ty włożyłeś w to siły to znowu muszę Ci chyba podziękować stary, bo bez Ciebie naprawdę by się to nie udało! Dobrze! Po przydługim wstępie przechodzimy do konkretów. Pomyśleliśmy sobie, że zaczniemy od tego, że opowiemy Wam o miejscach na Wyspach Owczych, gdzie możecie tę farerską kulturę po prostu dotknąć, gdzie ona jest naprawdę na wyciągnięcie ręki i gdzie zwiedzając Wyspy Owcze doświadczacie jej tak jakby przy okazji. Marcin, jakie według Ciebie są to miejsca?

[MM] To jest fascynujące, że na Wyspach Owczych szukając miejsc kultury nie musimy się wcale koncentrować na głównych ośrodkach miejskich, czyli Tórshavn czy Klaksvík. Oczywiście tam kultury jest mnóstwo, natomiast myślę, że gdziekolwiek nie pojedziemy na Wyspy Owcze to zawsze jakaś rzeźba, jakaś instalacja artystyczna, coś kulturalnego i jest szansa, że spotkamy… Dla mnie najbardziej jaskrawym przykładem jest opuszczona osada Skard, czyli miejsce, gdzie od wielu, wielu lat, od stulecia tak naprawdę, nie mieszkają ludzie i trzeba maszerować cztery godziny, żeby dotrzeć tam na miejsce. Przychodzimy na miejsce pośrodku niczego i stoi tam rzeźba. Hans Paulie Olsen, to jest wybitny farerski rzeźbiarz, który zostawił tam swoją wytwórczość artystyczną i jest miejsce upamiętniające co się kiedyś działo w tym miejscu i to jest dla dla mnie takie symboliczne, emblematyczne miejsce kulturalne. Niesamowite! Łukaszu, jeździsz z różnymi wycieczkami w różne miejsca, gdziekolwiek, na przykład pojedziesz do Gjógv i masz pomnik matki trzymającej dwóch synów na kolanach i wpatrują się w morze, prawda?

[ŁŁ] Rzeczywiście, tych pomników na Wyspach Owczych jest bardzo dużo i motyw matki trzymającej w objęciach dzieci, wypatrującej w morze swojego męża powtarza się bardzo często. Przypominam sobie ten pomnik w miejscowości Skard, o którym właśnie mówiłeś. Widziałem go po raz pierwszy w zeszłym roku i rzeczywiście jest to niesamowite, bo wędruje się do tej miejscowości Skard i podczas tej wędrówki nie opuszcza Cię wrażenie, że właśnie wędrujesz na koniec świata, że dookoła nie ma nic, że to miejsce zostało wyssane z życia. Ta rzeźba i wokół niej pozostałości osady, budynki kamienne, które, to też ciekawe, powinny zostać objęte jakąś ochroną, no a nie są. Pamiętam, że nie wiem dlaczego, ale to może to moja taka wszędobylska natura kazała mi przytulić się do tego pomnika i obawiam się, że ten pomnik się kiedyś przewróci, bo nie wiem czy jest dobrze przytwierdzony do podłoża. Więc jak będziecie w Skard, proszę nie przytulajcie się do tego pomnika! 

[MM] Jeżeli chodzi o przytwierdzenie to od razu przychodzi mi na myśl kolejna z peryferyjnych wysp, Kalsoy i fantastyczny pomnik także Hansa Pauliego Olsena, czyli kobieta-foka w miejscowości Mikladalur. Pomnik ustawiony w niesamowitym miejscu, a jeśli jest sztormowa pogoda to ten pomnik jest narażony na potężne ataki fa, a mimo to stoi i jest imponujący, piękny, wzruszający i stoi za nim legenda, no i to jest niesamowite! Zresztą wioska Mikladalur to kuźnia artystów farerskich, bo pomimo tego, że mieszka tam 30 osób, może mniej, to stamtąd pochodzi dwóch słynnych malarzy i rzeźbiarz. Mniejsza o ich nazwiska, bo je sobie Państwo przeczytają w naszym przewodniku, natomiast tam też kipi artystycznie i to jest fenomenalne! Farerzy są mega płodni i mega aktywni na polu kultury i wytwórczości.

[ŁŁ] Na pewno wpływ na to wszystko ma otoczenie w którym żyją, bo jednak ta natura jest tam bardzo, bardzo mistyczna i chyba łatwiej jest im wejść na ten poziom, powiedziałbym, bo to wszystko dookoła inspiruje. Pomnik o którym mówisz, jest usytuowany w niesamowitym miejscu, a mnie zawsze fascynowało to tło, które jest za tym pomnikiem, czyli jeden z tych najwyższych klifów, który się tam wyłania, Kunoyarnakkur. Robi to niesamowite wrażenie, ale ja przyznam się szczerze, trochę po macoszemu traktuję ten pomnik, dlatego że ilekroć jest okazja, by spędzić trochę więcej czasu na latarnię na Kalsoy, to pomijam ten pomnik, za co przepraszam, ale chyba ten pomnik jest dla mnie synonimem tej turystyki, która się na Kalsoy wylała. Do tego pomnika lgnie każdy, tam bardzo często widać wycieczki szkolne i tam bardzo dużo Farerów przyjeżdża, więc nie tylko samych turystów, ale Farerów też bardzo, bardzo dużo. 

[MM] Ten pomnik jest rzeczywiście turystycznie wyeksploatowany do cna, mimo że tak naprawdę jest dosyć świeżą instalacją. Rzeczywiście, jeżeli jakaś osoba ma pokazać Top 5 miejsc Wysp Owczych, to na stu filmikach i tysiącu zdjęć będzie ten pomnik.

[ŁŁ] Tak jest! Ale oprócz pomników możemy też opowiedzieć o kilku wartych uwagi miejscach, które nie są aż tak bardzo oczywiste i żeby je zobaczyć musicie zjechać troszeczkę ze szlaku. Takim miejscem według mnie jest na przykład kościół w Gøta, gdzie w jego wnętrzu jest niesamowity ołtarz w wykonaniu najsłynniejszego farerskiego artysty, czyli Tróndura Paturssona. To jest szklany ołtarz, a Tróndur jest człowiekiem, który pracuje ze szkłem i te jego witraże robią niesamowite wrażenie. Nie wiem, czy znasz jakiś inny ołtarz na Wyspach Owczych, który był dziełem Tróndura? Bo wiem, że w Norwegii również robił takie ołtarze, ale czy słyszałeś o jakimś innym kościele na Wyspach Owczych, gdzie taki ołtarz został wykonany? Czy ten kościół w Gøta to jedyny taki kościół?

[MM] To jest dobre pytanie! Ciekawe pytanie do sprawdzenia a nie chcę tutaj wprowadzać w błąd. Nie wiem na 100%.

[ŁŁ] Ok, ale do tego kościoła w Gøta warto zajrzeć. On nie zawsze niestety jest otwarty, ale obok jest zachrystia i warto tam zajrzeć, warto tam zapukać i na pewno zostanie Wam ten kościół otworzony. Jeżeli się nie uda, to przez boczne, wielkie okno można ten ołtarz zobaczyć. Jest niesamowity! 

[MM] Ale to też jest właśnie cecha tego co mamy na Wyspach Owczych, czyli że sztuka jest obecna w budynkach i miejscach użyteczności publicznej. Mówisz o kościele, ja powiem, że w wielu szkołach, zwykłych klasycznych szkołach, gdzie uczniowie każdego dnia przychodzą na lekcje, można spotkać na ścianach fantastyczne obrazy. Przychodzi mi na myśl chociażby prom Smyril, który kursuje między Tórshavn a wyspą Suðuroy. Tam też przecież na promie, na pokładzie wiszą obrazy znamienitych farerskich artystów. Fantastyczna sztuka, którą można sobie oglądać płynąc z punktu A do punktu B jako turysta lub jako mieszkaniec. Niesamowite to jest!

[ŁŁ] My też patrzymy z innej perspektywy, bo jednak w Polsce nie ma takiej kultury wieszania obrazów, to znaczy ona nie jest żywa. Ona pewnie dotyczy jakiejś niewielkiej grupy naszego społeczeństwa, ale zwykli Polacy na ścianach raczej nie wieszają obrazów. Inaczej rzecz ma się w Skandynawii, gdzie jednak zwykli Szwedzi, Duńczycy, Norwegowie czy Farerzy również otaczają się obrazami, dużo malują i może to z naszej perspektywy to jest takie zaskakujące. 

[MM] Wydaje mi się, że to jest takie trochę pokazanie tożsamości narodowej. Jakiś landschafcik z Wyspami Owczymi, z krajobrazem wiszącym na ścianie to jest w dobrym tonie i myślę, że 99% rodzin farerskich w swoich domach ma takie obrazy. Czasem jest to sztuka taka tombakowa, ale tych obrazów jest mnóstwo. I tak jak mówisz, wiele osób maluje i próbuje.

[ŁŁ] Ja z tego miejsca chciałbym podziękować Kindze, bo swojego czasu poprosiłem ją o namalowanie landszafciku z mojej ulubionej miejscowości Gjógv i wisi i właśnie na niego spoglądam. 

[MM] Jeśli jeszcze można, to nie chciałbym uciekać z tych peryferii, bo ja uwielbiam te peryferie i wiem, że ty też, Łukasz.

[ŁŁ] Zdecydowanie! 

[MM] Wyspa Svínoy i Fugloy. Na Svínoy jedziemy i wydaje nam się, że nic tam nie będzie, bo cóż może się zdarzyć na wyspie, na której mieszka niespełna 40 osób, a też mamy super instalacje. Artysta Edward Fuglø postawił tam ostatnio coś innego niż wszędzie indziej, to znaczy takie jajo, instalacja z polerowanej nierdzewnej stali w której można się przejrzeć i ona też coś symbolizuje i na tej wyspie to jest. Edward Fuglø jest uznanym artystą, zrobił wiele różnych prac, nie tylko na Wyspach Owczych. Z kolei Fugloy jest związana z rodzącą się sceną filmową na Wyspach Owczych. To jest malutka wysepka i cofająca się pod względem liczby mieszkańców i ludzie raczej stamtąd uciekają. Mamy dwa fantastyczne filmy dokumentalne z tej wyspy, gdzie poznajemy mieszkańców z krwi i kości, którzy tam żyli, żyją, którzy tam pracują. Jest film “Burturhugur” i “Zacharias”, czyli film o ludziach pracy, o ludziach, którzy tam każdego dnia spędzają czas i mówią, że nie mają co opowiadać, skoro tam niewiele się dzieje. To jest fantastyczne!

[ŁŁ] Pamiętam ten film, dlatego że Ivan robi podpisy w języku angielskim do tego filmu. Pamiętam moje wrażenie, no i rzeczywiście to jest wszechogarniająca pustka, wszechogarniająca cisza, siedzenie przy stoliku z włączonym radiem i patrzenie się na siebie, bądź patrzenie przez okno. Z perspektywy człowieka żyjącego w dużym polskim mieście jest to niesamowite. Polecamy ten film! Może nie po to, żeby przeżyć nie wiadomo jaką przygodę i akcję, ale po to żeby zajrzeć w głąb siebie i zobaczyć, że życie może wyglądać inaczej. 

[MM] Ten film “Zacharias” polega na przykład na tym, że jest filmowane jak tytułowy bohater przez kilka minut układa płot, taki kamienny płot układa w pełnym znoju, w trakcie pracy i opowiada o swoim życiu. Jeszcze bym przywołał, a propos Fugloy, film “Faroe Way” Kuby Witka, gdzie przecież nasza Kinga występuje i rozmawia z burmistrzynią Kirkji Amalią í Frammistovu. Fantastyczna jest ta rozmowa między Amalią i Kingą, niesamowite rzeczy się tam dzieją. Polecamy “Faroe Way”, Kuba Witek, zachęcamy Państwa do obejrzenia!

[ŁŁ] Tak jest! Dostępny na Youtube! Rzeczywiście przypominam sobie teraz te obrazy, gdzie Kinga próbuje ją nakręcić ją na jakąś głębszą, dłuższą dyskusję a ta Pani bardzo krótko, ale dosadnie ucina i tak naprawdę jednym słowem wypełnia cały temat. Ale idąc dalej, jeżeli jesteśmy na wyspach peryferyjnych, to może Nólsoy? Nólsoy to też ciekawe miejsce, które jest istotne z punktu widzenia farerskiej kultury z wielu względów. Dla mnie takim najciekawszym miejscem na Nólsoy jest Maggies Café, czyli słynna klubokawiarnia, gdzie odbywa się bardzo wiele koncertów największych farerskich gwiazd. Warto też zobaczyć łódź Dianę Victorię, którą jeden z farerskich bohaterów narodowych przepłynął, przewiosłował z Wysp Owczych do samej Kopenhagi. Ale na Nólsoy jest też ten słynny napis, prawda?

[MM] Napis, konkretnie “Nollywood” nawiązujący do klasycznego napisu “Hollywood”, zresztą stworzony tym samym fontem, ale nie wiem czy podobnych rozmiarów, pewnie mniejszy. Jest związany z letnimi kursami filmowymi, które się tam odbywają. Farerzy organizują dla młodych miłośników i adeptów sztuki filmowej kursy i w momencie kiedy ten kurs trwa to napis jest tam instalowany. Mówisz o Maggies, fantastyczne miejsce, rzeczywiście, takiej kreatywnej twórczości, głównie muzycznej, ale nie tylko. Pamiętam, że kiedyś na Nólsoy było studio nagrań i nazywało się “Miód w uszach”, nie wiem czy ono nadal istnieje. Myślę, że to co też charakterystyczne dla Wysp Owczych, jeżeli będziemy na Nólsoy i zapytamy jakiegoś mieszkańca lokalnego, żeby nam coś polecił to na pewno jest też coś ukrytego. Tak jak na przykład w miejscowości Tjørnuvík na Streymoy, wydaje nam się, że tam jest tylko kilka domów, więc co tam może się wydarzyć, a jeden z domków jest domem pracy twórczej dla literatów, farerskich i zagranicznych. Różne poukrywane smaczki! Myślę sobie też, że podróżując po Wyspach Owczych można dużo niesamowitych odkryć poczynić rozmawiając z lokalsami.

[ŁŁ] To jest niesamowite, bo mówisz, rzeczy o których ja nie miałem pojęcia i teraz myślami przenoszę się na Nólsoy i to jest niesamowite, bo chodząc po tej miejscowości ma się wrażenie, że świat się za chwilę skończy, za chwilę zamkną niebo, wyłączą słońce i wszyscy się zapadniemy w nicość. Kiedy ja tam byłem…

[MM] Ja myślę sobie, że…

[ŁŁ] Mów, mów, mów! Proszę, mów.

[MM] Myślę sobie, że jest potencjał dla Visit Faroe Islands i wszystkich izb turystycznych na Wyspach Owczych, niewykorzystany nadal, właśnie w związku z miejscami kultury. Stworzenie szlaków na przykład szlak twórczości Tróndura Paturssona albo szlak galerii. Oni tego nadal nie wykorzystują, być może nie widzą w tym potencjału marketingowego, ale myślę, że to jest do zagospodarowania. Moglibyśmy im w tym pomóc!

[ŁŁ] Tylko widzisz, my nie jesteśmy w stanie obiektywnie ocenić, czy to może być interesujące, czy nie, bo jednak jesteśmy ludźmi, którzy mają wykrzywiony stosunek do Wysp Owczych, nas to bardzo interesuje. Pytanie, czy to jest coś masowego? Bo jednak Visit Faroe Island idzie w kierunku przyciągania masowego turysty. Ale rzeczywiście, to o czym mówisz z mojej perspektywy jest bardzo interesujące, bo mnie na przykład najbardziej fascynuje taka dwoistość. Z jednej strony atmosfera końca świata na Nólsoy i takiej totalnej pustki, a z drugiej strony bardzo żywa tkanka kulturowa o której ty mówisz i to jest niesamowite. To też daje możliwość odkrywania i to jest fajne, że kiedy jesteś na Nólsoy, to możesz właśnie się pobawić w odkrywcę. 

[MM] Dokładnie tak! A poza tym myślę sobie, że potencjał jest, dlatego że można łączyć przyjemne z pożytecznym. Zobacz, mamy Mykines, gdzie wiadomo, że wieziesz turystów na kilka godzin i oglądacie niesamowite widoki i obcujecie z fantastyczną przyrodą. W ten program można włączyć na przykład pół godziny na wizytę w atelier malarza Sámala Joensen-Mikinesa. Czy lecicie helikopterem na Stóra Dímun, wiadomo że zajmują was widoki i to co się tam dzieje od strony przyrodniczej a zarazem Stóra Dímun, warto powiedzieć jest miejscem, gdzie urodził się pierwszy farerski malarz w XIX wieku. Tam się urodził, tam wczesne dzieciństwo spędził, potem przeprowadził się na Sandoy, wyjechał w pewnym momencie do Kopenhagi, przywiózł pędzle, sztalugi i namalował obraz. Stóra Dímun oprócz tego, że jest miejscem, gdzie mieszka osiem osób i stoją krowy i jest piękny widok na niezamieszkałą Lítla Dímun, ma też potencjał kulturowy, jeśli obudować ją historią tego pierwszego malarza.

[ŁŁ] Chcąc zobaczyć twórczość największych farerskich malarzy warto wybrać się do kościołów. Takim kościołem jest kościół świętego Olafa w Kirkjubøur, gdzie na ołtarzu wisi obraz Mikinesa. Czy znasz jeszcze jakieś kościoły, które według Ciebie byłyby interesujące? Gdzie można by tej kultury dotknąć?

[MM] No to wracamy znowu na Fugloy i w kościele w Kirkji także Mikines, fantastyczny, jest prezentowany na ołtarzu. Bardzo ciekawym kościołem, chociaż nigdy nie zdarzyło mi się w nim być, jest Haldarsvík na Streymoy, kościół oktagonalny w kształcie ośmiokąta. Tam na ołtarzu wisi obraz, który jest alegorią ostatniej wieczerzy, tylko że przy stole siedzą osoby, które są znanymi Farerami z życia publicznego, politycy, artyści, malarze.

[ŁŁ] Niesamowite!

[MM] Tam warto zajrzeć na chwilkę, co podejrzewam będzie wymagało zdobycia klucza od kogoś z osady, bo ten kościół pewnie jest zamknięty na co dzień.

[ŁŁ] Większość kościołów, może z wyjątkiem kościoła świętego Olafa, bo kościół świętego Olafa jest w tak turystycznym miejscu, zaraz obok katedry świętego Magnusa i najstarszego drewnianego budynku, że on zazwyczaj jest otwarty, ale pozostałe farerskie kościoły rzeczywiście są zamknięte. Więc tym lepiej, bo będziecie mieć okazję nawiązać kontakt z jakimś Farerem i może się wywiąże z tego jakaś ciekawa historia. Dobrze! Jeżeli Wasze zmysły zostaną rozbudzone obrazami, które są dostępne w kościołach, to warto wybrać się do farerskiej Galerii Narodowej. Ja tam byłem pierwszy raz w zeszłym roku i przyznam szczerze, że to było niesamowite doświadczenie. Wizyta zajmuje około dwóch godzin, bo jest co zobaczyć. To nie są tylko obrazy, ale różnego rodzaju instalacje artystyczne. Niesamowite wrażenie robi instalacja Tróndura. WIdziałeś ją kiedyś?

[MM] Ta w kontenerze, w środku?

[ŁŁ] Tak! To jest takie pudełko wypełnione lustrami i instalacją witraży. Robi to niesamowite wrażenie! Wchodzicie do takiego pudełka, takiego kontenera, gdzie każda ściana jest wypełniona albo lustrem, albo witrażem. Tworzy to niesamowitą głębię i jest to niesamowite wrażenie! 

[MM] Miejsce z fantastycznym potencjałem zdjęciowym, bo tam rzeczywiście będąc w środku i mając nawet smartphone’a można wykonać całkiem fajne selfie.

[ŁŁ] Zdecydowanie! I nikt nam w tym tam nie przeszkadza. Mówiąc o kulturze na Wyspach Owczych nie sposób powiedzieć o muzyce, bo jednak Wyspy Owcze to takie miejsce, gdzie każdy na czymś gra, każdy muzykuje, a miejscem, które kojarzy się z farerską muzyką jest na pewno siedziba wytwórni Tutl, która znajduje się w samym centrum Tórshavn. Na pewno wizytowałeś to miejsce wielokrotnie! Przeżyłeś tam coś ciekawego oprócz eksploracji muzycznych? Miałeś pewnie tam okazję poznać jakiś ciekawych ludzi. Opowiedz jakąś historię!

[MM] Mówimy o sklepie Tutl, w centrum miasta, przy głównym deptaku na rogu ulicy Niels Finsensgøta i Sverrisgøta, czyli takie miejsce charakterystyczne, bo tam na środku placyku stoi od wielu lat stalowa rzeźba dzieci trzymających się za ręce. No i jest ten sklepik, tak naprawdę taki kurniczek malutki. Natomiast w tym kurniczku dzieją się rzeczy wielkie i myślę, że nie przesadzę jeśli powiem, że każdego tygodnia gra jakiś artysta formatu europejskiego co najmniej. Są organizowane koncerty i wielokrotnie zdarzyło mi się w trakcie spaceru, że wchodziłem do sklepiku i coś się działo, albo za chwilę miało się dziać, albo za trzy godziny więc wracałem i słuchałem. Ostatnio Eivør koncertowała tam akustycznie. Wzięła gitarę, przyszła, zagrała, niesamowicie pokazała swoje umiejętności wokalne. To jest rzeczywiście serce muzyczne Wysp Owczych. Myślę, że warto tam zajrzeć! Są tam też często przeceny płyt, promocje… NIesamowite rzeczy i fantastyczni sprzedający, którzy nam doradzą co tylko chcemy. Świetne miejsce!

[ŁŁ] Bo farerska scena muzyczna jest jak na taki mały kraj bardzo, bardzo rozległa. Z jednej strony mamy artystów, którzy zaczęli być już mocno rozpoznawalni w popkulturze i bardzo często przyjeżdżają do Polski, czyli na przykład Eivør, ale z drugiej strony nie sposób nie wspomnieć o farerskiej fascynacji muzyką country i chyba tam to wszystko można kupić. Ale Wyspy Owcze to nie tylko Eivør. Jakich artystów z Wysp Owczych byś jeszcze polecił?

[MM] No wielu mam! Szczerze mówiąc tutaj moglibyśmy zrobić oddzielny odcinek na ten temat. Natomiast rzeczywiście jest ich mnóstwo. Myślę sobie, że ta farerska muzyka jest też taka ciekawa, bo nie jest jednorodna. W trakcie pracy nad naszym przewodnikiem korzystaliśmy z niesamowitej pomocy Marcina Kozickiego ze Stacji Islandia. Bardzo serdecznie pozdrawiamy Marcina! On nam dużo dodał bardzo ciekawych informacji na temat farerskiej muzyki i tak naprawdę rozdział “Muzyka” w przewodniku jest w większości jego. Marcin pisząc o farerskiej muzyce pokazuje jej różnorodność. Dla mnie osobiście, bardzo lubię te odłamy spokojnej muzyki, czyli na przykład spokojne oblicza Eivør, ale myślę sobie też o Guðrið Hansdóttir. Guðrið Hansdóttir to taka piosenkarka, która jest po pierwsze w zespole Kata, takim chóralnym, bardzo fajnym i nowoczesnym. Poza tym jest w takim elektronicznym projekcie Byrsta razem z Janusem Rasmussenem. Fantastyczna! Ale też prowadzi działalność solową i przygotowując się do spotkania, do naszego podcastu odezwałem się do Guðrið tydzień temu. Napisałem do niej, bo mówię do niej: “Wiesz co Guðrið, już parę razy napisałem w jakiś artykułach, że ty masz piosenkę, że utknęłaś na kilka dni na Mykines z powodu sztormu, tylko że ja nigdy nie namierzyłem tej piosenki i nie wiem czy to jest jakaś miejska legenda, czy fakt. Guðrið od razu mi odpisała, że to jest prawda, piosenka nazywa się “Rocky shores”, jest po angielsku, z albumu wydanego w 2010 roku “The sky is opening” i rzeczywiście jak Państwo znajdą sobie tę piosenkę “Rocky shores” to ona śpiewa, że została tam sama wśród owiec, ptaków i tak dalej. To jest fakt realny, czyli znowu natura działająca na farerską kulturę. Guðrið utknęła na Mykines na kilka dni, czyli czarny sen!

[ŁŁ] Ja mam ciarki jak o tym mówisz, bo to jest naprawdę, naprawdę magiczna sprawa! Na pewno w opisie tego podcastu na Youtube na pewno znajdziecie linka do tego utworu. Ja też już się nie mogę doczekać, kiedy go wysłucham, bo chciałbym przeżyć w jakiś sposób to utknięcie na Mykines. Chciałbym i nie chciałbym równocześnie, ale musi to być na pewno coś ciekawego. 

[MM] Natomiast farerska muzyka to nie tylko grzeczność, nie tylko te takie łagodne klimaty. Jeden z najnowszych zespołów, który śledzę i są bardzo aktywni w mediach społecznościowych, to Joe & the Shitboys, zespół punk-rockowy. Joe & the Shitboys. Słyną z tego, że ciągle robią sobie zdjęcia pokazując środkowy palec do telefonu i do aparatu. Taki mają klimat. Są niesamowici pod pewnymi względami, oczywiście to jest licentia poetica, ale mają na przykład piosenkę pod tytułem “Jeśli lubisz jeść mięso, spróbuj zjeść swojego psa”. Piosenka trwa minutę, teledysk jest też nakręcony w realiach Wysp Owczych i polega na tym, że znajdują jakiegoś człowieka, który jest mięsożercą, łapią go, pakują do bagażnika samochodu, wywożą na nabrzeże i wrzucają w piżamie do morza w jakiejś lokalizacji farerskiej. Więc to jest inny klimat niż spokojna, stonowana Guðrið, ale też ciekawy.

[ŁŁ] Ja we farerskiej muzyce chyba najbardziej lubię tę przestrzeń i dlatego najbardziej lubię tych wykonawców, którzy pozwalają mi tę farerską przestrzeń odczuć jeszcze mocniej. Zresztą w każdy wyjazd na Wyspy Owcze, jak tylko odbieram samochód, zawsze puszczam sobie właśnie Eivør z płyty “Larva”, jest tam kilka kawałków, które są niesamowicie przestrzenne i ilekroć śnię o Wyspach Owczych, a zdarza mi się to naprawdę bardzo często, to zawsze gdzieś tam na samym początku słyszę właśnie muzykę Eivør, bo ona mi się na maksa kojarzy z takim powitaniem z Wyspami Owczymi. Nie znam tych obszarów o których mówisz i oczywiście bardzo często słyszy się, będąc człowiekiem zainteresowanym Wyspami Owczymi, wykonawców typu Teitur czy Týr. Týr to jest to zespół bardzo znany też w Polsce. We Wrocławiu, w którym mieszkam zdarzają się koncerty bo słyszałem już o kilku koncertach zespołu Týr. To jest muzyka bardzo…

[MM] Týr jest zespołem heavy metalowym czerpiącym z legend i rzeczywiście to jest dobry przykład, Łukasz, bo oni też są inni. Oni też są inni od Joe & the Shitboys, inni od Guðrið. Zresztą scena metalowa na Wyspach Owczych jest w podziemiu, ale jest bardzo mocna. Ja się akurat nie interesuję tym gatunkiem muzyki, ale wiem że jest tam dużo zespołów, nawet są urządzane jakieś konkursy, takie w których potem zwycięzca jedzie na contest międzynarodowy. Scena metalowa ma na pewno dużo do zaoferowania, tak jak country, tak jak rock czy muzyka środka. 

[ŁŁ] Na Wyspach Owczych od jakiegoś czasu organizowane są koncerty w różnych domach, czyli Farerzy zapraszają artystów do siebie i zapraszają gości. Miałeś okazję kiedyś w czymś takim uczestniczyć?

[MM] Nie miałem okazji, ponieważ kiedy ja ostatnio byłem na Wyspach Owczych jeszcze nie było tej pięknej tradycji, ale rzeczywiście ona jest coraz mocniejsza i nawet pandemia jej nie powstrzymuje. HOYMA to taka inicjatywa, która odbywa się właśnie w domach. Polka, nasza znajoma, Klaudia Borowiec po przeprowadzce do Syðrugøta razem ze swoim kolegą Wojtkiem Warchołem zorganizowali koncert w swoim domu. To niesamowite przedsięwzięcie! Realnie zapraszasz do swojego domu publikę, musisz wszystko zorganizować: jedzenie, siedzenie, nagłośnienie, ale oczywiście we współpracy z artystami. I artysta przychodzi, sprzedawane są bilety i koncertują. Obecnie dzieje się to we formule online. Takie festiwale na ten moment, wydaje mi się, są trzy. HOYMA jest w okolicach Syðrugøta, HEIMA jest na Nólsoy i jeszcze jest jedna, ale nie wiem czy ona jest terytorialnie powiązana. Natomiast rzeczywiście to jest biznes, to się dzieje i ludzie to uwielbiają. 

[ŁŁ] Ciekawy klimat! 

[MM] By być blisko, mieć bezpośrednią styczność z tymi wykonawcami.

[ŁŁ] No a jednak taką muzykę w klubowy sposób odbiera się jednak zupełnie inaczej, prawda? Jeśli jesteś u kogoś w mieszkaniu, a skandynawska architektura i skandynawski sposób urządzania wnętrz jest taki ciepły, minimalistyczny, to w połączeniu z muzyką musi to być niesamowite doświadczenie. Dobrze! Bardzo ciekawa dyskusja, tematów nam nie brakuje i proponuję z planowanej jednej części zróbmy dwie części o kulturze. W takim razie w tym momencie kończymy zapraszając Was jednocześnie już za dwa tygodnie na kontynuację naszej dyskusji. Dzięki serdeczne!

[MM] Ja również bardzo dziękuję i zachęcam Państwa, słuchających nas – dzielcie się z nami swoimi doświadczeniami! Oczywiście o wielu sprawach nie powiedzieliśmy i jesteśmy bardzo ciekawi, jakie wy macie skojarzenia kulturowo-artystyczne z podróżowania po Wyspach Owczych. Dzięki!

[ŁŁ] Dzięki! Pozdrawiamy! Hej!

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Inline Feedbacks
View all comments